Filmy mają w sobie coś z magii. Mogą pokazać nam rzeczy, których nigdy nie zobaczylibyśmy w prawdziwym życiu. A wszystkie te cuda możemy oglądać dzięki mistrzom od efektów specjalnych. Takie kinowe sztuczki mają już bardzo długą historię, a z biegiem czasu stają się coraz doskonalsze. Które były tymi najbardziej przełomowymi? Które najbardziej przyczyniły się do rozwoju w kinie nowych technologii?
- Podróż na Księżyc (1902)
- King Kong (1933)
- Dziesięcioro przykazań (1956)
- Jurassic Park (1993)
- Matrix (1999)
- Dwie wieże (2002)
Podróż na Księżyc (1902)
Efekty specjalne są tak stare jak samo kino. Dobitnie dowodzi tego „Podróż na Księżyc”. Bez wymyślnych filmowych trików nie udałoby się przecież pokazać kosmicznej podróży ani samego księżycowego świata. Efekty oczywiście nie były wtedy jeszcze zaawansowane, ale scenograficzne i montażowe sztuczki zostały wykorzystane tak sprytnie, że choć dziś efekt może nas już bawić, nie można nie docenić pomysłowości twórców.
King Kong (1933)
Technika poklatkowej animacji, za pomocą której można powołać do życia na ekranie wszelkie fantastyczne stwory, była wykorzystana już w paru wcześniejszych filmach, ale to dopiero „King Kong” wniósł ją na wyższy poziom. Animacji nadano znacznie większą dynamikę, dzięki której może się wydawać, że na ekranie naprawdę szaleje ogromna bestia, choć w rzeczywistości King Kong był tylko modelem, który mierzył zaledwie 45 cm wysokości i pokryty był futrem królika.
Dziesięcioro przykazań (1956)
Epickie widowisko z Charltonem Hestonem w roli Mojżesza warto zobaczyć z wielu powodów, ale niewątpliwie najbardziej zapadającą sceną jest finałowe przejście przez Morze Czerwone. Wody rozstępują się, by uciekający z Egiptu Żydzi mogli przejść suchą nogą, a wszystko to dzieje się na naszych oczach bez pomocy niedostępnej twórcom w tamtych czasach komputerowej grafiki.
Na potrzeby tej sceny wypuszczono ze zbiorników trzysta tysięcy galonów wody, zalewając w ten sposób miniaturową dekorację dna morskiego. Sfilmowano to, a następnie, aby uzyskać na ekranie rozstąpienie morza, puszczono do tyłu w zwolnionym tempie.
Jurassic Park (1993)
Choć ten kultowy film znany jest jako pierwszy przykład zastosowania komputerowych efektów na tak dużą skalę, pierwotnie dinozaury miały zostać powołane do życia za pomocą animacji poklatkowej, a zatem metody stosowanej przez całe dekady (odsyłamy do wspomnianego wyżej „King Konga”). Ostatecznie Steven Spielberg dał się przekonać do przestawienia na nowe, raczkujące jeszcze technologie.
Słynna firma od efektów, Industrial Light & Magic stworzyła około osiemdziesięciu ujęć z cyfrowymi dinozaurami (możemy je podziwiać głównie w scenach, gdy cały dinozaur mieści się w kadrze), resztę załatwiono za pomocą znakomitych animatronicznych modeli (używanych zwłaszcza w scenach wymagających zbliżeń).
Matrix (1999)
„Matrix” zapisał się w dziejach kina z wielu powodów. Dynamiczne kino akcji, połączone z filozoficznymi refleksjami i z ciekawym konceptem, który zadowoli każdego fana science fiction? Tego jeszcze nie było!
Jednak jedną z tych rzeczy, które najbardziej utkwiły w pamięci i stały się dla wielu późniejszych twórców inspiracją (a także obiektem wielu parodii), stał się zabieg znany jako „bullet-time”. Chodzi tu o scenę, gdy Neo uchyla się przed pociskami. Twórcy zaprezentowali nam tu kamerę poruszającą się niezależnie wewnątrz bardzo zwolnionego tempa akcji. Osiągnięcie takiego efektu wymagało użycia dwóch kamer i stu dwudziestu aparatów fotograficznych, ale było warto.
Dwie wieże (2002)
Film Petera Jacksona jest wprost wypchany wysokiej klasy efektami specjalnymi, ale tutaj chodzi nam oczywiście o Golluma. Przedstawienie na ekranie tego stwora stało się prawdziwym przełomem w kreowaniu na potrzeby kina komputerowych postaci. Tak dobry efekt udało się osiągnąć dzięki technologii motion capture, która pozwoliła przenieść na komputerową postać ruchy i mimikę aktora Andy’ego Serkisa.
Odtąd technologia ta stosowana jest bardzo szeroko (między innymi w „Avatarze”), a sam Serkis, wspomnijmy na marginesie, uczynił dzięki niej z grania komputerowych postaci swój chleb powszedni (to on był „King Kongiem” u Jacksona, czy Caesarem w tych nowych „Planetach Małp”).
brak komentarzy